Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

piątek, 11 grudnia 2015

Imperium Szaleństwa - Bravepaw kroczy po swoje [1/3]

                                Bravepaw
 Ranek nadszedł wyjątkowo szybko, gorące promienie jesiennego słońca spoczęły na pyszczku ucznia. Zbudzony nagłym uczuciem ciepła, podniósł się i mlasnął z niezadowoleniem. Dlaczego czas nie płynie szybciej?
 Jako wojownik, Bravepaw nie musiałby wstawać na zawołanie Sharpclaw'a, trenowałby z innymi kotami, polował w duecie z Whitepaw i robiłby to z własnej woli. Życie ucznia było takie nużące.
 Opuścił jamę z godnością, tak, aby każdy widzący go kot dostrzegał w nim wielkiego wojaka - nie czarno-białego kotka.
 Skierował się do lasu, mając nadzieję zaobserwować Treestar'a spoczywającego na swej skale. Każdego ranka, Bravepaw podkradał się do legowiska Lidera, chcąc zobaczyć dumną postać rudego kocura, którego sierść rozwiewa wiatr.
Oczyma wyobraźni często widział siebie samego, figurującego na szczycie głazu. Jego ulubionym momentem, była chwila wspinaczki Treestar'a; przywódca poruszał ogromnymi łapami w rytm uderzeń serca, unosił głowę i prężył dumnie pierś, jednocześnie obrzucając terytorium pełnym zachwytu spojrzeniem.
 Dziś jednak, Treestar się nie pojawił.
Ale dlaczego? Nawet jeśli Bravepaw się spóźniał, zawsze zdążył zauważyć jak rudy kot znika w głębi swej jaskini lub udaje się na patrol. Teraz jednak, wokół nie wyczuwał nawet zapachu znajomego samca.
 - Bravepaw? - Rozległ się nagle głos za jego plecami, od razu rozpoznał w nim melodyjność tonu Whitepaw.
 - Co jest? Zgubił ci się mentor? - Zaśmiał się, obrzucając kotkę nieznaczącym spojrzeniem.
- To samo pytanie wędruje do ciebie - zaoponowała - nikogo nie ma w Obozie, zauważyłeś?
 Bravepaw przerwał niechętnie rozdrażnianie towarzyski, nieco drżący pogłos w słowach osoby takiej jak Whitepaw, zmieszał go do tego stopnia, że zaprzestał swych żartów.
 - Nie, nie zwróciłem nawet uwagi.
 - Madback'a też nigdzie nie ma... - Zaczęła podchodząc do samca
 - To akurat żadna nowina - prychnął z rozpędu.
 - Mógłbyś się na chwilę uspokoić? Sprawa jest poważna! Skoro nie ma nawet Applecorn, cały Klan musi mieć zebranie bez nas! - Fuknęła, mrużąc oczy.
 - Sprawdźmy granice, może udali się do Mapplestar... Sam nie wiem. - Mruknął z niepokojem. Whitepaw skinęła głową, po czym ruszyła szybkim krokiem przez gęstwinę. Poruszali się miękko i bezszelestnie, nie zwracając uwagi na trzęsące się w górze gałęzie.
 Wiatr faktycznie był silny, Bravepaw nie odczuwał go jeszcze przed dwiema minutami, ale teraz, wysoko ponad nimi wprost dudniło od jego porywistości.
 Whitepaw przeskoczyła ponad skałkami, pokonując przy tym cztery metry do granicy. Zatrzymała się dopiero przed siejącym grozę krzewem ostrokrzewu, który ciągnął się przez wiele skoków, aż do rzeki.
 - Gdzie jest ta dziura? - Jęknęła z determinacją. Przyglądała się uważnie nagim gałązkom, podczas gdy Bravepaw nadsłuchiwał czegokolwiek podejrzanego. Dreptał w miejscu, nie chcąc na razie się odzywać.
 I wtedy rozległ się delikatny trzask, który zachuczał w tej ciszy niczym uderzenie pioruna.
 Głowy uczniów zwróciły się w kierunku ogromnej postaci szarego kota, który wyłonił się z agresywnym wręcz, błyskiem oka.
 - Madback...? - wyszeptał Bravepaw.

                            C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz